Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/269

Ta strona została skorygowana.

jak najrychlej pochłonęła.... Nie chciał tej z człowieka pozostającej wykrzywionej karykatury, smętnie przypominającej nędzę ludzką....
Przyniesiono więc dlań lekką trumienkę czarną z krzyżem białym, na której bolcach wyryto rok urodzenia i śmierci.... Fafcio wysłał ją zielonemi gałęźmi i kwiatami, które lubił staruszek... a skrzętnie zebrane szczątki ulubionego kielicha, schował w nogach trumny....
Potém go odział w szaty pielgrzymie proste, jakie on nosić lubił, i dał mu w rękę krzyż Zbawiciela, którego on kochał lepiej niż wielu... potém z O. Pawłem we dwóch zwolna zwłoki spowinięte szatą szeroką przenieśli z łoża i złożyli wśród kwiecistego posłania. Z tej zieloności wiosennej bladożółta twarz uśmiechała się im spokojem.... Siwy włos nad skronią jak biała powiewał aureola....Fafcio ręce i nogi pana ucałował, kląkł i rozpłakał się jak dziecko.... O. Paweł siedział i modlitwy odmawiając łkał pocichu....
Natłok odwiedzających był wielki, miłość i ciekawość zarówno ich sprowadzały.... Każdy szedł tu popatrzeć na śmierci oblicze i zamrożony odchodził.... Niektórzy stawali dłużej napaść oczy widokiem tych rysów pięknych i szli ze łzą milczącą....
Ci tylko, którym i człowiek i ten zgon się nie podobał, okazali pobożny wstręt wstrzymując się od odwiedzin.... Przed nocą trumna przeniesiona została do kościoła.... O. Pawłowi sen nie kleił po-