Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/275

Ta strona została skorygowana.

ruch jego i pamiętała o wszystkich potrzebach. — Jeszcze nikt nie dostrzegł niebezpieczeństwa, w jakiem Czarny się znajdował, choć na nic radzić się nie chciał — gdy Pola je postrzegła a raczej przeczuła...
Płakała i myślała długo co począć. — Serce niewieście wskazywało jej, że przyczyną nieszczęścia musiała być miłość. Kobiety, a szczególniej podobne do biednej owej dziewczyny, inaczej sobie nigdy życia nie tłumaczą, ani śmierci. — Byłaby dała część swego zdrowia, aby jemu go przysporzyć... ale, niestety, nie mogła dlań uczynić nic.... Beppo już leżał większą część dnia, lub siedział w krześle niemogąc żywiej się przejść dla kaszlu, gdy jednego dnia, po łzach i modlitwach, Pola przybrawszy się nieco czyściej niż zwykle, wysunęła się z domu. Poszła wprost na Via Sistina do domu, w którym stała hrabina z córkami. Znała tam sługę jedną. Ubogo ubrana, choć najlepszą wdziała sukienkę, mogła ujść za kogoś potrzebującego pomocy. Pod tym też pozorem starała się uprosić przyjaciółki, aby jej u Contessiny polskiej wyrobiła posłuchanie.
Tego dnia właśnie Cesia była sama jedna, Fanny z matką wyjechały do kościoła — ona modliła się w domu popłakując. Blada niegdyś, teraz była żółtą i zczerniałą z bolu... oczy miała zagasłe, twarz napiętnowaną cierpieniem.
Na wezwanie sługi chciała zbyć nieznajomę jałmużną, by się od rozmowy uwolnić panna Celina, ale Pola zapragnęła z nią mówić koniecznie.
Takim sposobem wcisnęła się do jej pokoju,