Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/284

Ta strona została skorygowana.

— Ja wiem jedno — przerwała Celina — tu mam obowiązek najświętszy zostać i zostanę....
— Wrócisz! zrobisz co zechcesz... jutro... indult... pójdę do Papieża jeśli potrzeba, padnę przed nim, ale teraz, bez ślubu... ty, u niego! to nie może być — ja cię tu nie zostawię.
Celina zamyśliła się.
— Czekaj mamo, powiem dwa słowa. — Jutro ślub — samaś mi to powiedziała — ślub jutro?... powrócę do domu dla ciebie....
To mówiąc, gdy matka znużona zakrywając sobie oczy padała na ławkę, Cesia wbiegła do pokoju Beppa i stanęła u jego krzesła. On podniósł ku niej oczy i wpatrzył się w nią, jakby po raz ostatni.
— Beppo — odezwała się Celina — jutro, tu, ślub nas połączy... ja chcę! ja błagam... jutro będę twoją żoną! Więc tylko do jutra... bym duszę ubrała biało i szatę wzięła godową... od jutra nie odstąpię cię.... Beppo — czekaj mnie — jam twoja!
To mówiąc złożyła pocałunek na jego czole, a z pocałunkiem łzę — ścisnęła zimne jego ręce... pozdrowiła Polę i wyszła....
Matka płacząc poprowadziła ją do domu....


Drezno, 186....

Kochany Romanie!
Jeżeli mój list zastanie cię w domu, przyjedź, proszę, do nas, nim powrócę do domu i zagrzebię