Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

się cały w domowém szczęściu mojém, radbym uścisnąć dłoń twoją. Nie wiedzieć kiedy się już zobaczemy. Muszę powrócić pod błogosławione rządy Bezaka, a kto tam wjedzie — la sciate speranza, nie wie już kiedy znowu wyjrzy na świat Boży.
O szczęśliwi Poznańczycy, co nie potrzebujecie pasportów na caluteńką Europę... a my!
Zapytywałeś mnie listem swym o wypadki po twym wyjeździe z Rzymu zaszłe, o których tylko głuche dochodziły cię wieści. Brzydzę się piórem i długiem pisaniem, jest to w szlacheckiej naturze, ale na ten raz dla ciebie uczynię wyjątek i sążnisty list wystylizuję. Nie bądź na ortografię zbyt surowym, wielcy ludzie pisali bez ortografij, a ja jeśli wielkim nie jestem, tom przynajmniej szczęśliwy, ce qui revient au mème.
Wyleciałeś z wiecznego grodu jak z procy, zaraz po śmierci Tatka.... Przyznam ci się, że do dzisiejszego dnia powodu tej nagłej fugi nie odgadłem.
Ale są rzeczy w niebie i na ziemi, o których się nam nie śniło, rzekł wielki Shakespeare.
Ja zostałem, jak wiesz mam naturę wyczekującą, gram wista i to mnie nauczyło cierpliwości. Jest to szkoła wszystkich cnót, wyrozumiałości, pokory, bezinteresowności, rachuby. Wszystko winienem wistowi.
Grałem więc pod Minerwą dalej.
Staś, jak wiesz, jeśli nie zupełnie był sfiksował, już mu niewiele do tego brakło.... Pani Eliza wdała się z Włochami, malarzowi dawszy odprawę.... Co się stało z jego szafirowym krawatem, przyznam