Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/289

Ta strona została skorygowana.

Tragiczna awantura z Cesią, niech zostanie między nami, wiedzą o tém ci co byli w Rzymie, dalsi mało i lepiej wcale nie rozpowiadać.
Przyznaję ci się, że mi żal tej biednej Cesi... wiele wiem o niej czego nie wiedzą inni... była bardzo, bardzo nieszczęśliwą. Staś też trochę winien... ale ci o tém ustnie powiem....
Pamiętasz tę wieczerzę w Rzymie, ten wieczór gdyśmy Pułkownika przyjmowali... ten stół, przy którym nas tylu zdrowych i wesołych siedziało, ten toast osobliwszy Tatka... owo — kochajmy się! — Od tego czasu ile z naszych współbiesiadników przeniosło się na mogiłki!... ile nieszczęść, ile zmian... tylko my dwaj najzimniejsi ludzie jeszcze sobie toast Tatka powtórzyć możemy — kochajmy się! Radbym żebyś dla mojej miłości o nim pamiętał.

Twój
Mieczysław.

Razem z jednym z dobrych przyjaciół moich czytaliśmy powieść świeżo skończoną.
— Powiedz mi — spytał, gdyśmy przestali, co mam za morał wyciągnąć z tego obrazka? Nauczyliście nas teraz w każdej z waszych powieści szukać słowa jak w zagadce; przyznaję ci się że szpéram i znaleść nie mogę. Tatko i toast mieliżby być owym morałem?? Powiedz szczérze....