Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/70

Ta strona została skorygowana.

sprzeciwiały się jej wcale i zostawiały więcej swobody, niżby należało.
Niepotrzebujemy może objaśniać, iż hrabina kochała nadewszystko Fanny, i usiłowała w jakikolwiek sposób zapewnie jej udział w tym majątku, który był, skutkiem legatu ciotki, wyłączną własnością Celiny. Pieniądze Cesi opędzały w znacznej części koszta podróży. Fanny była tak praktyczną osobą, tak rozsądną, iż można było nawet przypuścić, że patrzałaby przez szpary na wszelki wypadek pozbawiający siostrę przyszłości. — Gdyby Cesia za mąż nie poszła potem, Fanny jeszcze świetniej wydać by się mogła...
Obie panie, matka i faworyta nie mówiły z sobą nigdy o tak delikatnej sprawie, ale się rozumiały doskonale. — Matka mniej się domyślała, siostra wiedziała więcej, ale milczała, bo jej tak wypadało. — Cesia także nie mówiła nigdy ani z siostrą ani z matką, z którą się rozumieć nie mogła, o biedném sercu swojem. Obdarzona siłą woli i stanowczością charakteru nadzwyczajną, wiedziała dobrze na co się narażała, co jej groziło, ile miała do przełamania, nie zrażało ją to, owszem przywiązywało raczej trudnością...
Czy serce jej, czy głowa miała większy udział w tej miłości nagle powziętej i spotężniałej niezmiernie — czy oboje się na nią składało? rozpoznać było trudno... Zadaniem Celiny było przywieść do tego Beppa, aby jej uwierzył i wszystko dla niej poświęcił.
Czarny złożył by był w ofierze sercu kobiety swe powołanie, zapał dla sztuki, marzenia wielkości, ale nie mógł poświęcić godności człowieka. — Wykraść serce