Tak jest. Artysta, by tworzyć, musi cały zwinąć się w duszy swej i zagłębić w sobie, nawykł do tego stanu. On mówi dziełami. Wy ludzie świata nie powinniście wymagać od niego, by wam paplał nicości, któremi wy żyjecie.
A co?
Obejrzał się stary zacierając ręce....
— A co? nie mam słuszności.
— Na moją ekskuzę mam i to — odezwał się wreście milczący Beppo — że artysta... przypuściwszy, iż ja na to zaszczytne imie zasługuję — samém tworzeniem jest znużony, że najlepszą część siebie wylewa w dzieła... społeczność naturalnie znajduje w nim łupinę tylko wyciśniętego owocu.
— Darujcie mi — odparł Leliwa, i Tatko mi przebaczy, ale ja to inaczej rozumiem. Artysta nie jest owocem z ograniczoną ilością soków i zapachów, ale zdrojem żywym, przez który przepływają wody niebieskie. On się nigdy wyczerpywać nie powinien.
— Wszystkie porównania kuleją! zawołała Cesia — to rzecz wiadoma.
— Dziś już poszło na to, że się musiemy sprzeczać — przerwał Stanisław — porównania nie zawsze kuleją, miła pani, w świecie fenomena różne, są w gruncie jednym fenomenem upostaciowanym rozmaicie, dla tego najoddaleńsze od siebie rzeczy dziwne okazują analogije.
— Mówmy o czém inném, błyszczącemi oczyma patrząc na Beppa, który zamilkł znowu — zawołała Cesia — to filozofija... psychologija... nie wiem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/79
Ta strona została skorygowana.