Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/80

Ta strona została skorygowana.

co... a ja nie chcę być z rozmowy wyrzuconą.
— Jak tylko stary taki mantyka się wmięsza — zawsze źle — zawołał Tatko, i lepiej ujdę....
Skłonił się, wziął pod pachę Beppa, a radego nie radego wywiódł na balkon, który był pusty. Towarzystwo całe bawiło się w salonie. — Odchodząc, rzucił okiem na Stasia i Cesię i jakby ich błogosławił na dłuższą rozmowę — sam odciągnął od niej malarza.
— Podziękuj mi — odezwał się pocichu — wybawiłem cię z niebezpieczeństwa — artyście niezdrowo jest wpatrywać się długo w czarne oczy dziewczęcia które mówią i obiecują zbyt wiele, nie dotrzymają nigdy — nic.
— Nie wiem, począł mówić powoli — czyś waćpan kiedy zastanowił się baczniej nad jednym fenomenem natury, bardzo według mnie znaczącym. Długo mnie to raziło, gniewało, oburzało, że najprzecudowniejsze oczy kobiety na przykład, zdające się mówić poezją, niebiosami, bożemi natchnieniami, że najcudowniejsze czoła myślące, że najrozumniej uśmiechające się usta — należały do istot, panie Boże odpuść — głupiuteńkich.... Nic w świecie naturalniejszego, bo tak jest w całym szeregu stworzonych istot. Nie powiedziałżebyś patrząc na zręczne kształty gazelli, na zwinną jaszczurkę, nawet na przechyloną artystycznie brzozę i pozwieszane zalotnie gałęzie drzew, iż one te kształty przybierają z dobrą wolą i świadomością tego co czynią? Przed się tak nie jest! Oczy kobiety mówią rzeczy, o których nie wiedzą i o które je nie ma co pytać.... A iluż to ludzi modliło się