Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

— Zaprzeczam wszystkiemu! zawołał przestraszony.
— Przecz — rozumiem, nie może być inaczej, mówił stary całkiem spokojnie. — Ale pozwól mi dla tego dokończyć. Najniewinniej w świecie ona cię zdradzi — w chwili uniesienia zajrzała do twej duszy i pokochała ciebie... święte to i piękne uczucie. — Prócz duszy jednak masz serce, masz oblicze i zewnętrzną powłokę... dusza twa jaśniejsza może od twarzy... któż wie, czy w tej chwili nie oczarował ją obliczem Staś poeta, i który z dwóch was czarowników będzie silniejszym?...
Beppo mimowolnie obejrzał się ku oknu szklannemu, przez które widać było Cesię żywo rozmawiającą z równie ożywionym poetą.... Ścisnęło mu się serce. Milczący podał dłoń Tatkowi — nie odpowiedział nic, i wysunął się pocichu.
Z duszą smętków i przeczuć pełną powlókł się ulicą — sam jeden ku domowi. Tu na galeryi spartą zastał drugą tęsknicę, Polę opartą na dłoni i wpatrzoną w niebo.
Biedna dziewczyna przypominała sobie może chwile na tymsamym balkonie spędzone niegdyś w uśmiechach i pieśniach na długiem czuwaniu — a teraz!...
Widząc przechodzącego Beppa, Pola poruszyła się, pogoniła go wzrokiem, odgadła z chodu i zwieszonej głowy smutek jakiś i pospieszyła zanieść mu lampkę zapaloną.
Beppo siedział już nad stołem podparłszy czoło na rękach, nie miał czasu i pamięci zrzucić sukni ba-