Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

panny... przysięgam na Madonnę, oddam że nikt widzieć nie będzie... Mnie i jej żal biedaczki, ale was więcej, o więcej!
Jak się to stało, że nazajutrz Beppa nie było w Rzymie, nie umiemy lepiej wytłumaczyć. — Panna Celina przez dwa dni nie wychodziła ze swego pokoju, była chora, trzeciego dnia Leliwa namówił ją na przechadzkę po Via appia, zasianą wspomnieniami Zygmunta.... Poszli razem.
Mama i Fanny uczestniczyli w tej wycieczce; ale szczególniej ostatnia unosiła się nad poezją, której dla niej pełno teraz było wszędzie.
Nie dała ona ani chwili Stasiowi swobodnie rozmawiać z siostrą, wtrącała się do rozmowy i zdumiewała Cesię usposobieniem tak niezwyczajném, tak uniesień pełném... tak pełném zachwytów, iż smutna Celina z podziwem patrzała na nią i słuchała.
Wszystko to przeznaczoném było i obrachowaném na odciągnięcie Stasia od Cesi, ale się zupełnie nie powiodło. Poeta słuchał i milczał. Instynkt go ostrzegał o fałszu.... Dzień to był oprócz tego nieszczęśliwy dla Fanny; miała ona dwóch młodych, o których pozyskanie matka jej starać się radziła, Stasia poetę i hr. Lutyńskiego, dowcipnego, zimnego, człowieka wielce pozytywnych przekonań.
Nie mogło być nic antypatyczniejszém dla hr. Romana nad Fanny w ekstazie, nad każdą kobietę egzaltowaną. — Tymczasem wśród najszczytniejszych owych uniesień, Lutyński uwiadomiony o przechadzce,