Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/9

Ta strona została skorygowana.



Roku
Roku niepowiem — było to któregoś z tych lat co się zapisują w życiu niezmazanemi głoski dijamentowemi i świecą potem długo na szarem tle wspomnień....
Rzym był tak uroczyście piękny w ruin swych majestacie, jak on tylko na całej kuli ziemskiej być umie.
Rzym... Roma! imie wiekuiste... urocze, straszne, wielkie... a pod niem dziś pustynna równina, miasto zwalisk i kościołów, a nad niem kopuła Ś. Piotra... Stolica niegdyś siły ziemskiej, dziś zwichniętej siły duchowej, która światem rządzić miała... Rzym — ruina — zagadka... kolebka teraźniejszości, przysypana popiołem zamieszonym krwią i łzami... Gdy myśl tu przybieży w gościnę do grobów... umiera w nich, kopiąc się coraz głębiej, a niemogąc dobyć z nich czego pragnie — prawdy i słowa życia... Tu trzeba przyjść umierać... bo śmierć łatwa i słodka — ale żywot niemożliwy... pogodzić go z tem, co tu z tych ruin wykwita — któż podoła?