Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

i wyciągnęła ku niemu, milcząc, list, który trzymała. Sylwan poznał charakter ojca.
Hrabia donosił, że, pomimo największych starań jego, klucz Słomnicki, dany Żydowi jako kaucja, został za jego bankructwo przez skarb skonfiskowany; sam o tem uwiadomił żonę, żeby ją ta nowina, zboku nadchodząc, zbytecznie nie przeraziła i dość obojętnie cały ten interes traktując. Donosił jednak, że ta wielka strata pociągnąć musi za sobą pogorszenie reszty jego interesów, że potrzeba było rezygnacji, cierpliwości, wytrwałości i t. p.
Hrabina, nie spodziewająca się nigdy nic podobnego, której całą pociechą życia był zbytek, wytworność i zalotność, nie pojmowała, jak znieść potrafi tak straszliwą zmianę położenia swego i grożącą jej ruinę. Dochodziła prawie do rozpaczy: Sylwan stał w początku osłupiały i zdumiony.
— Ale, moja mamo, — rzekł po chwili, przychodząc do siebie — wszakże nam pozostaje Denderów, klucz Samodoły i coś jeszcze w Galicji.
— Ty nie wiesz, — porywając się, przerwała hrabina — ty nic nie wiesz, nie znasz interesów naszych. Ojciec twój w swych spekulacjach i obrotach nikomu się nie zwierzał, nikogo nie radził, nikomu nie mówił całej prawdy. Ruina nasza, ruina zupełna wisi nad nami...
— Ale to być nie może, — odparł Sylwan żywo — ktoś, taki jak my, zrujnować się nie może; zostanie nam zawsze...
— Zostaną nam długi, hańba i nędza! — zawołała szybko hrabina, tuląc twarz w dłonie. — Przywyknienie do zbytku z ubóstwem.
— Kochana mamo, — wrzucił Sylwan — to rozpacz i przedwczesna, i zbyteczna: widzisz rzeczy z dziwnej i fałszywej strony. Cóż dla nas strata kilkukroć stu tysięcy? Głupstwo!
— Wieszże, co mamy?
— Kilkanaście wsi, imię ładne i kredyt ogromny, on ne se ruine pas avec cela.
Hrabina ruszyła ramionami.