— Ten stary marszałek, o którym od wieków słyszę? który był zagranicą?
— Justement, il debarque fraichement de Paris; nadzwyczaj ciekawa postać, bywał na salonach Ludwika-Filipa.
— Przynajmniej to dystynkcji nie dowodzi, bo tam i mydlarze i kupcy korzenni bywali.
— Mais il a frequeuté à Paris, ce qu’il y a de mieux; il a été reçu au faubourg St. Germain; no! chodźmy! Jeśli nie będzie miły, to nowy i zabawny niezawodnie; rozerwiesz się, trochę jesteś smutna. Ale popraw wprzód włosy.
Cesia rzuciła okiem na siebie i, trochę wykończywszy ubranie, które nie chciała mieć zbytecznie wyszukanem i pretensjonalnem, poszła za matką, rada rozrywce.
Pan Farurej już był w salonie z hrabią, z Sylwanem i Cielęcewiczem.
Dwaj ostatni zawsze, spotkawszy się, rozpoczynali walkę nieustanną między sobą; Cielęcewicz był i wyznawał się komunistą i radykalistą, a Sylwan ograniczał się żądaniem lekkiej reformy społecznej, której zasad nie umiał ściśle oznaczyć. Dwie panie, wchodząc, zastały już walkę rozpoczętą jak zwykle. Cielęcewicz stał w pośrodku salonu i, jakby był w klubie, perorował bardzo głośno:
— Ludzkości nie mogą uszczęśliwić jakieś tam półśrodki: nie! stokroć nie! Przez najostrzejsze środki, jeśli tego będzie potrzeba, przejdziemy bez wahania, bez wahania, i nową formą odrodzimy społeczność.
— Boże! na cóżeśmy trafiły! — śmiejąc się, zawołała hrabina do Cielęcewicza, który, nagle spadłszy z wysokości swych deklamacyj, uśmiechał się i witał.
— Niech się pani nie lęka, — rzekł mówca — to jeszcze nie zaraz nastąpi.
Wtem pan marszałek Farurej powstał na powitanie dam, z lekkością młodzieńczą, choć miał, niestety, oddawna lat pięćdziesiąt!
Ale czegoż nie dokaże sztuka! Ztyłu widziany, ru-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/193
Ta strona została skorygowana.