Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/203

Ta strona została skorygowana.

siebie uwolnić, niż kto inny. Hrabia też wcześnie to sobie ułożył i, zbogacając Cesię, przewidywał, że wkrótce będzie wolna a bogata, że wyjść może później zamąż za jakie gołe książątko, a nimby to doszło do skutku, ojciec naturalnie zarządzałby majątkiem... Nieszczęściem te rachuby opierały się głównie na latach i zdrowiu Farureja; a nic zawodniejszego nad życie ludzkie, ci najczęściej giną sami, co ze śmierci cudzej korzystać się przygotowują. Śmierć, filutka, płata figle najniespodziewańsze, jakby ją to bawiło...
Sylwan był też bardzo za tem małżeństwem, była za niem potajemnie i matka, choć dla utrzymania swego urzędowego charakteru sprzeciwiała się zlekka, dowodząc, że z dziecka dla widoków pieniężnych ofiary czynić się nie godzi.
Cesia tymczasem, jakby pierwszy starający się o nią jawnie był dla niej oznaką emancypacji, patentem dojrzałości, spoważniała wielce, nabrała pewnego tonu i głęboko zdawała się namyślać. Troszkę kochała Wacława, ale to w jej przekonaniu nie przeszkadzało zamążpójściu za starca; między miłością i poświęceniem się dla niej a życiem swobody i dostatku wybór był łatwy przy takiem jak jej wychowaniu i przykładach, nie wahała się też wcale. Lecz, mając iść za starego, chciała, by był bardzo stary, i troskliwie wypytywała, czy istotnie ma tyle lat, ile mu przypisywano, i tyle majątku.
Ojciec, który się spodziewał oporu i gotował do walki, zdumiał się, widząc ją przygotowaną zupełnie i wyprzedzającą niejako jego żądania.
— Ma rozum — rzekł w duchu — nad lata! nad lata; nie byłaby dzieckiem mojem! Co to za wytrawność i kalkulacja zdrowa! a nie ma jeszcze lat dwudziestu! a wychowane to na wsi! Ho! ho! trząść będzie światem, byle nań wyjrzała!
Za drugą bytnością w Denderowie widocznem już było, że Farurej, od wszystkich nadzwyczaj dobrze przyjmowany, od panny najlepiej jak być może, uwięźnie na lep i da się usidlić. Starzec, sądząc, że to