Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/258

Ta strona została skorygowana.

Hrabia, pomimo że się dostał w ręce szarlatana, niejakiego pana Szturm, znanego w okolicy z tego, że leczył, jak kto chciał: homeopatją, aleopatją, hydropatją prisnitzowską, elektropatją, Leroy, Morisonem i podtrzymywał ten eklektyzm zgrabnie ukleconym systemem; pomimo leczenia najdziwaczniejszego, przychodził do siebie, mając jeszcze wiele życia i siły, głównych warunków zdrowia, bez których podstawy żadna medycyna nic nie może. Pan Szturm, który wedle zwyczaju swego szeptał wszystkim, że słabość jest niezmiernie niebezpieczna, przypisał naturalnie sobie cudowne ocalenie pacjenta i nazywał to jedną z najszczęśliwszych swoich praktyk, co w istocie winien był tylko losowi: bo dokładne nawet poznanie słabości tak było trudne, że go się musieli wyrzec wszyscy medycy. Jak w wielu chorobach, przyplątało się to, co wprzód taiło się długo lub słabo odzywało; teraz komplikowało to słabość, zaciemniając główne symptomata mnóstwem podrzędnych. Podagra z całym orszakiem najdziwniejszych swych cierpień opanowała hrabiego, przechodząc z nóg, w których zwykle mieszkała, w odwiedziny do góry. Sprowadzono ją jednak na pierwszą sadybę, nie dając zasiedzieć w niewygodnych dla niej organizmu zakątkach. Ale, w miarę jak zdrowie odzyskiwał hrabia, przypomnienie niebezpieczeństwa, w jakiem zostawał, wstydu, którego doznał, upadku, co mu groził, miotały nim coraz silniej. Potrzeba było oddać wierzycielom, oddać Wacławowi i pozostać na bardzo małem. Przywykłemu do zbytku, przyzwyczajonemu do państwa, na to hrabia nie miał rezygnacji. Pocieszała go nieco myśl, że Farureja z córką ożeni, na którym wielkie też urojone osnuwał nadzieje; potrzeba było uspokoić wierzycieli, coby nań czyhać już mogli, a przedewszystkiem ukołysać rotmistrza Kurdesza, którego dwóchkroć nie był w stanie oddać hrabia. Po długich bezsennych nocach myślenia i kombinacyj, okazała się potrzeba wezwania w pomoc Sylwana. Sylwan, który ze swej strony marzył, wybiera-