rączek do czarnego bujnego warkocza. Uznała się stokroć wyższą umysłem od tej, która jej Wacława odebrała, a powierzchownością i wdziękiem także się nie czuła zwyciężoną.
— Trochę świeższa ode mnie, — rzekła w duchu — ale co za postać niezgrabna, jaki chód, jak nie umie korzystać z tego, co jej los wydzielił! Ani dowcipu, ani zalotności; chyba młodość, chyba wieśniacze zdrowie czynią ją tak powabną... nie pojmuję! nie pojmuję!
Cesia, obejrzawszy tak przeciwniczkę, pocieszyła się tem, że Wacława od niej oderwać potrafi; kilka razy wśród rozmowy zdradziecko rzuciła nań okiem, gdy Frania nieśmiało się lub w sposób pospolity odezwała, widziała płomienie na jego twarzy i napoiła się tą kropelką zemsty.
Wacław wcale był nierad odwiedzinom hrabiny, zupełnie niespodzianym; przewidywał on ich skutki, domyślał się powodu i dziwił zimnej krwi, z jaką Kurdesz płaszczył się przed hrabiną, zapewniając ją, że najwyższem szczęściem dla domku jego jest przestąpienie niskiego progu przez tak dostojne osoby.
Nie kleiło się bardzo w salonie, a Bóg jeden wie, co z Brzozosią się działo zostawioną samą sobie, wśród przygotowań do herbaty. Żadna siła ludzka wmówićby jej nie mogła wstrzymanie się od pokazania wszystkich sreberek, porcelany i oddawna w pyle stojących drogocennych sprzęcików, z któremi popisać się chciała koniecznie. Powydobywała więc, co tylko dom miał, a do herbaty i pieczyste, i kartofelki, i frukta, i masło, i figi, i rodzenki, i konfitury, i arak, i nalewkę, i co tylko znalazła, powysyłała. Nie było stołu, na którymby się to wszystko pomieścić mogło, ale nad tem nie zastanowiła się Brzozosia. Frania i Wacław jakoś ostrożnie i nieznacznie usunęli część tych niepotrzebnych jadeł, któremiby dziesięcioro wygłodniałych drabów nasycić było można i, choć zawsze na szlachecki dworek za wielki był występ, nic w tem tak bardzo bijącego w oczy nieprzyzwoitością nie było.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/376
Ta strona została skorygowana.