resach, użyjemy kogoś za pośrednika, jeśli hrabia zdecydujesz się traktować.
— Zapewne — spuszczając oczy, odparł hrabia — ja także wolałbym to zdać na kogoś obcego. Muszę tych kontraktów ostatecznie moje interesa ułożyć i Denderów sprzedam koniecznie: znudził mnie! Mogę rachować cię za kontrahenta?
— To rzecz jak skończona — rzekł Wacław chłodno.
Po tych kilku wyrazach pełnych nadziei dla hrabiego, gdy rozmowa między nimi, schodząc z tej drogi, stawała się prawie niepodobną, Dendera, zrzuciwszy swój paradny szlafrok, wniósł, żeby pójść do salonu, na co Wacław tem chętniej się zgodził, że w dziedzińcu postrzegł konie Farureja i sądził, że z Cesią sam jeden nie będzie. Ale się pomylił, bo dziewczę zawsze miało wpogotowiu sposób pozbycia się go, gdy jej był niepotrzebny.
Wchodząc, zastali czułą parę przy stoliczku: hrabiankę rozpartą w krześle, z oczyma w ogrodowe okna wlepionemi; starego młodzika pochylonego ku niej, uśmiechnionego z tym śmiesznym wyrazem, jaki twarzy nadaje uczucie, z wiekiem w sprzeczności będące. Chcąc się przymilić, Farurej zrobił się karykaturą: oczy jego, czyniąc się słodkiemi, obwiodły mnóstwem zmarszczek i fałdów, usta drżały, całość rysów wybitniej jeszcze z pod powłoki kosmetyków i malowań wyglądała nieposzanowaną starością. Trafili znać na rozmowę daleko zaszłą i niebezpiecznie wyegzaltowaną, gdyż się ta zaraz przerwała; Farurej odprostował się i powstał na nogi, nie bez wysiłku, który się odbił na twarzy; Cesia, jak swawolne zwierzątko, poskoczyła z krzesełka, rumieniąc się, że ją tak Wacław zastał z tym zgrzybiałym kochankiem. A że miała bardzo wiele do mówienia z Wacławem i nie życzyła sobie mieć świadków rozmowy, ledwie przywitawszy brata, poczęła myśleć, jakby się pozbyć natręta. Gniewać go i rozdrażniać nie chciała, trzymała go bowiem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/386
Ta strona została skorygowana.