Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/402

Ta strona została skorygowana.

rzyskiemu; dom jego na największej stopie, z najpierwszemi rodzinami zawiązał tu stosunki i życie dowodzi, że miljony mieć musi. Osobny ekwipaż dla niego i dla córki, sześciu lokai, kamerdyner, dwóch kucharzy, konie wierzchowe, salony, umeblowane z przepychem największym, srebra stołowe, jakich nie widziałem w życiu, panna w coraz nowych brylantach, których wartość już tu cenią na krocie, choć pewnie jeszcześmy wszystkich nie widzieli, słowem, dom pański. Sam baron, niełatwo dla kogo przystępny, zimny, trochę dyplomatycznie podejrzliwy, mnie podobno, jako najstarszego znajomego, najlepiej widzi i najgrzeczniej przyjmuje. Potrafiłem zyskać sobie jego przyjaźń i zaufanie ofiarą trochy miłości własnej. Pomimo to i on, i córka, i ich dwór dziwnie w sobie zamknięci ludzie i trudni do zawiązania poufalszych stosunków; nikt tu się nie pochlubi, żeby tak daleko, jak ja, zajść potrafił, chociaż i ja, mimo najusilniejszych starań, jestem na domysłach i na łapanych wiadomostkach. Co się tyczy panny, nic piękniejszego w życiu nie widziałem i prawie jestem zakochany. Poznawszy ich trochę, nie chcę brusquer le roman: prowadzę go wolno, idę krok za krokiem, ostrożnie, bacznie, ale zwolna. Z początku, jak na wszystkich, i patrzeć na mnie nie chciała, dziś kiedy niekiedy zostajemy na chwilę sam na sam i widzę, że baron wcale się temu nie sprzeciwia. Zdaje mi się, że nic lepszego trafić mi się nie może i nie trafi: sam los opatrzny zesłał mi tego miljonera i t. d. i t. d.“
List był długi i zawierał rozmaite postrzeżenia Sylwana, oparte po największej części na domysłach i wnioskach, mniej więcej zręcznie osnutych. Ale w nich wszystkich dla zimniejszego oka widocznem było, że młode hrabię dało się uwieść urokowi dwojga czarnych oczu i dowodziło tylko, czego usilnie dowieść chciało.
Stary Dendera, odebrawszy to pismo, przeczytał je z uwagą, brwi namarszczył, a doszedłszy do końca, splunął, ruszając ramionami. Wcale w innem świetle