Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/424

Ta strona została skorygowana.

uczucia, którego przeznaczeniem jest zamrzeć lub inny przybrać kierunek.
— Właśnie od pana oczekuję, żebyś o tem Ewelkę przekonał — rzekł baron. — Masz pan nad nią władzę wielką, skutkiem wielkiego i szczęśliwego może dla nas trafu: możesz jej umysłem i uczuciem pokierować. Z oczu, z ust pańskich wieje zacność i szczerość, dlatego otwarcie mówię i gorąco go proszę. Nie zechcesz korzystać z naszego nieszczęścia, gdy mu zaradzić nie możesz.
— Dziękuję panu baronowi, — odparł śpiesznie Wacław — ale nie na wiele podobno przydam się państwu, jestem przejazdem w mieście, na krótko, obowiązki powołują mnie do domu.
— Z każdego dnia skorzystać można, — przynaglał baron, biorąc za rękę Wacława — nie odmawiaj pan, nie odmawiaj.
— Śmiesznieby było, gdybym z taką małą drożył się posługą; ale mój brat...
— A! dobrze, że o tem mówimy — począł baron. — Hrabia Sylwan widocznie ma zamiar starania się o Ewelinę, muszę o niego pana zapytać. Choć brat, czuję, że mi powiesz szczerze, otwarcie.
— Nic panu o nim nie powiem — szybko zawołał Wacław — i proszę nie badaj mnie o to: ani źle, ani dobrze powiedzieć nie mogę, z ust moich jedno i drugie podejrzaneby było. Są ludzie, którzy lepiej daleko ode mnie go objaśnią. Uwolń mnie pan od tak przykrego dla mnie obowiązku.
Baron doskonale zrozumiał widać, że Wacław nic nie miał dobrego do powiedzenia, skłonił się i zamilkł.
Wacław wyglądał tylko końca odwiedzin, niespokojny i podrażniony, gdy gość, nagle wstawszy, zbliżył się do niego z nową prośbą:
— Pojedź pan ze mną na chwilę do Eweliny, na chwilę, tylko na chwilę, ona mnie poto przysłała.
Chciał się wymawiać Wacław, ale smutna twarz ojca ujęła go wyrazem uczucia: zesłabł, dał się nakłonić, ubrał żywo i zabrał się z baronem.