Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/480

Ta strona została skorygowana.

Patetycznie to wyrzekłszy, Dendera dorzucił:
— Możesz, powinieneś chwalić się bogactwem, urodzeniem, talentami, stosunkami familji żony. Udawaj szczęśliwego, inaczej być nie może. Tu w sąsiedztwie nikt prócz Farureja i mnie nie wie o pochodzeniu Hormeyerów; Farurej, choć zerwał właśnie z nami i z Cesią się nie żeni, dał mi słowo, że z sekretu nas nie wyda. A zatem, milczeć, panie hrabio, i śmiać się, choćby z tego śmiechu skonać przyszło. Jedź po żonę, przyjmiemy ją, jak przyjmują Denderowie: niech znają pana z panów ci hołysze! Hej! służba! — zawołał hrabia, jakby ruszony sprężyną.
Zadzwonił.
— Wielkie liberje, wszyscy! W pałacu oświecić salony, oznajmić JW. hrabinie, że młoda hrabina przybywa; kuchmistrza, niech myśli o wieczerzy. Dobyć srebra petersburskie, fornali poubierać we fraki, żeby tego więcej było w przedpokoju. Ten osioł Rumpowski, jeśli nie pijany, niech weźmie ubranie szwajcara i stanie z halabardą około drzwi; jeśli pijany, oblać go wodą, dać mu octu i postawić przy wejściu. Słyszycie, duchem: w pół godziny wszystko być powinno w gotowości, a nie, to sto łóz każdemu. Marszałka dworu do mnie! Pokoje dla państwa młodych: kapki z krzeseł i kanap pozdzierać, wielki pająk rozebrać z koszulki! I nie bawić mi się... W wielkich sieniach i na schodach lampy... trzy powozy, kareta żółta, niebieska i bronzowa po sześć koni zaprząc natychmiast: wyjedziemy przodem naprzeciw państwa młodych! Niech wszyscy widzą! Niech gadają! A prędzej! — wołał hrabia, zacierając włosy i upijając się sam swemi rozkazami jak za dobrych czasów. — Po sto łóz, kto nie będzie gotów za pół godziny! Słyszycie?


Bardzo mi przykro, że od tak wspaniałego nowożeńców przyjęcia oderwać muszę czytelnika, który się