Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/492

Ta strona została skorygowana.

mnie nie odmówią! Głupiby byli! Muszą dać! ho, ho! ja to wiem!
I marzył tak, jadąc na nejtyczance ku domowi, a co dalej, a co dłużej, to mocniej się upewniał tysiącem rozumowań, że powinien, może i musi starać się o hrabiankę. Gdyby nie Smoliński, myślby mu ta zapewne nie przyszła: teraz z głowy już jej sobie wybić nie umiał.


Cesia od przybycia swojego z Warszawy, a szczególniej od zerwania z Farurejem, niepodobna była do siebie: upokorzenie ją gryzło, niepowodzenie zabijało. Dręczyła się nie tak smutkiem, jak wielkim na świat gniewem.
Wacław żonaty! ona panną! ona dla niego już niczem i ani nadziei pomszczenia się nad człowiekiem, który śmiał ją odrzucić! Mylę się, miała zawsze nadzieję, miała myśli tysiączne; a zmuszona czekać z niemi i pory wyglądać, tem mocniej zapalała się chęcią postawienia na swojem. Z ustąpieniem Farureja plan pociągnienia kuzynka obudzeniem jego zazdrości upadł zupełnie; ale nie możnaż było znaleźć kogo innego? Wacław nie mógłże ostygnąć dla Frani? rozwieść się nawet z nią dla Cesi? Tysiączne na to były sposoby. Chodziło tylko o to, jak się znów zbliżyć do niego. Od powrotu Sylwana Denderów osmutniał jeszcze, a że młody hrabia wcześnie dał znać Wacławowi, żeby do wyzdrowienia żony jego nie przyjeżdżał, Wacław z Franią nie śpieszyli się z odwiedzinami: im tak dobrze było w Palniku! Brzozosia nawet, w niedostatku śpiżarni, kur, motków i swojego gospodarstwa, już sobie była zajęcie znalazła. Potrosze i dawniej lubiła leczyć wiejskich swoich znajomych, a teraz wyszła na zupełnego lekarza. Nie było niebezpieczeństwa, gdyż szczególniej ziół ku temu używała i w silniejsze się nie wdawała środki: a rumianek, mięta, kwiat lipowy, suszone poziomki