Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/531

Ta strona została skorygowana.

ła więc, że zmiana miejsca pomoże. Niema proroka, któremu kraj swój uwierzył, powiada francuskie przysłowie: przeniosła się więc do matki, potem do babki. Tu po dość głośnej intrydze, poróżniwszy małżeństwo, już, już mając wyjść za rozwiedzionego męża, na dwa miesiące przed ślubem straciła go i po śmierci jego znowu do ojca uciekać musiała. Nikt się już nie posunął do niej, a złośliwością pocieszać się musiała, szukając plam na ludziach i wskazując je, aby nie sama jedna wśród nich pstrą się wydawała.
Obawiano się jej jak ognia i dość było ukazania się hrabianki, aby wszystkie rozmowy ustały, porozchodziły się wszystkie czułe pary i twarze najobojętniejszym pokryły chłodem. Cesia grała rolę Charitatis Romanae: pielęgnowała ojca, czuwała nad nim, była ofiarą miłości dziecinnej i w towarzystwie umiała niekiedy wcale nieźle wystąpić jako heroina przywiązana do ojca, gotowa dlań poświęcić życie, jak poświęciła przyszłość, los, świetne partje i t. p. Komedja, jak widzicie, trwała do końca.
Sylwan w początkach trzymał się z ojcem, ale gdy się posprzeczali o sumę, daną wykupem od barona, której stary Dendera zwrócić synowi nie chciał, a syn gwałtownie się dopominał, młody hrabia zerwał stosunki z Zygmuntem-Augustem, osobne zajął mieszkanie, oddzielił się całkowicie. Hrabia nigdy o nim nie mówił (przed obcymi rozumie się) bez westchnienia.
— Nieszczęśliwy! — wołał. — Ożenienie to zgubiło go! Nie widać na nim rozpaczy, ale to właśnie najstraszniejsza! Wolałbym, żeby płakał i ręce łamał, niż gdy udaje obojętność i wesołość. Wszystko mu przebaczam, tak czuję nieszczęście jego! Nie słuchał mojej rady, serce go uniosło!
Sylwana ratowały stosunki z możnymi wielkich rodzin synami, w których towarzystwie dwuznaczne zajmował miejsce: poufałego przyjaciela i rezydenta. Grał z nimi, jadł, pił, mieszkał, zapożyczał się, a tonem trzymał narówni. Gra wostatku stała się jego