Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

mywali Millera z polakami posiłkowemi, z działami huczącemi, z siłą potężną.
Miller właśnie w Sieradzkiem plądrując, zbierał kupę, którą wystawić miano przeciwko Prussom, gdy Wejhard przybiegł zajątrzony do niego naglić do uprojektowanéj wprzódy, potém odłożonéj wyprawy na Jasną-Górę. Złość Wejharda, którą źle ukrywał, bo była zbyt wielka, by ją w sobie mógł zatrzeć, pędziła go do obozu Burcharda Millera, aby przyspieszyć napad, nie dając się mnichom przeciwko niemu do obrony przygotować.
Zawiedziony w nadziei, że pierwszy zajrzy do skarbcu Częstochowskiego i Wittembergowi przysłuży się posłaniem Apostołów na talary przeznaczonych, sreber kościelnych, wotów i naczyń, któremi miał wozy ładować; chciał się zawodu pomścić koniecznie na mnichach, na których wyrazów nie znalazł, tak mu się opór ich zdawał występnym. Możeby nawet ku Prussom się obracając, Miller zaniechał był na czas téj wyprawy, gdyby nie przybycie i naleganie Wejharda.
Wpadł on do kwatery generała z Kalińskim, którego wcześnie gadać nauczył i oba z miną wymuszenie wesołą, poczęli prawić mu o Ja-