nam przykład pracy, malarz święty twarz Bogarodzicy z synaczkiem na ręku, wyrył dla pobożnych niewiast Jerozolimskich. Obraz ten w ciągu wieków przechodził rąk wiele, nim się do Polski dostał. Miała go sobie objawionym Cesarzowa Helena (gdyż w zburzeniu Jeruzalemu przez Tytusa, cudownie ocalał) i uwiozła go z sobą do Konstantynopola. Irena ocaliła go od wściekłéj zajadłości Ikonoklastów. Nicefor Cesarz nareście uczynił z niego ofiarę Karolowi Wielkiemu (803 — 810). Późniéj wizerunek ten towarzyszył wojownikowi w jego wyprawach; lecz jak przeszedł od tego podbojcy Słowian do słowiańskiego na Rusi ksiażęcia, Bóg to wie jeden. Znajdujemy go późniéj w ręku Władysława księcia Opolskiego, wedle podania w Bełżu, lub prawdopodobniéj na innym jakim zamku w jego posiadłościach. Częstochowa późniejsza strażniczka téj relikwij, która miała Polsce patronkę zachować, była naówczas niewielką osadą, w pobliżu potężnego Olsztyna. Olsztyn dzieło ręki ludzkiéj, dziś w gruzach i upadku, Częstochowa pobożności wieków córka, przeżywa jego ruinę, coraz się wyżéj podnosząc. W czternastym zdaje się wieku, miejsce to silniéj wzrosnąć musiało, znaczniejsza utworzyła się tu osada, a Władysław Opolski, który
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.