Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

z westchnieniem żalu, ale w gotowości do wytrwania. W chwili gdy mu ją przyniesiono, był właśnie otoczony piszącemi, którym listy do pana Stefana Czarnieckiego, do Króla, do księdza Teofila Broniewskiego prowincyała i do kasztelana Warszyckiego dyktował. Zawiesił pisanie i do Definitorium posłał zwołać wszystkich zakonników, na nową naradę, chcąc ich umocnić na duchu i przygotować do wytrwania.
Czuł on że bronić się powinien, a jednak były chwile, choć krótkie i przemijające, zwątpienia i bojaźni, która go obarczała; na barkach jego spoczywała odpowiedzialność obrony miejsca świętego, całość tylu osób, tylu rodzin życie i losy. Chciał więc utwierdzić braci i wzmocnić siebie ich zdaniem o konieczności oporu: chciał usłyszeć myśl swoją powtórzoną usty drugiemi. Nie wątpił wcale o pomocy niebieskiéj, obawiał się raczéj ludzi, by mu od nich współczucia, wytrwania i męztwa nie zabrakło. Szwed pozornie mówił, że chce zająć dla jéj własnego bezpieczeństwa Częstochowę, zapewniał całość mienia i swobodę nabożeństwa; lecz same te zaręczenia nie byłyż już upokarzające i groźne? Z drugiéj strony, gdyby go nie wpuszczono do twierdzy, zagrażał swą zemstą, jeśli nie klaszto-