Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

że to pięknie dotrzymujecie nam obietnic króla, który zapewnia bezpieczeństwu wszystkim?
— A wy zapomnieliście uniwersałów! — odparł Szwed, to buntownik, czemu pić nie chce za zdrowie Karola Gustawa?
— Panie Janie, a czemuż bo u licha nie pijesz za zdrowie króla, choćby z jezuicką restrykcyą...
Stary się wzdrygnął.
— I nigdy pić nie będę — rzek — za pustoszyciela i ciemiężcę.
Tymczasem Miller nieco ochłonął, wrócił pod piec i spójrzawszy na dzieweczkę, rzekł trochę udobruchany. — No! no! niebójcie się, to były żarty żołnierskie, powiedzcie mu żem sobie żartował, niech siedzi spokojny, nic mu się nie stanie.
Ale uśmiechem zdradnym dokończył tych słów i Wejhard z Sadowskim porozumieli, że to nie był ostatek ale początek prześladowania. Generał dolewał sobie młodego miodu bez miary, poił przytomnych, posadził Komorowskiego nad dzbanem, począł śpiewać, a coraz to spójrzał na Hannę.
— Waćpan znasz i tego ślachetkę — spytał Komorowskiego.