Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko, żeby waszą ufność zawdzięczyć, powiem wam. Opierajcie się jak możecie, nie drażniąc nieprzyjaciela zuchwalstwem, traktujcie a traktujcie zwlekając, podawajcie coraz nowe warunki, wymyślajcie sobie powody przeciągnienia i starajcie tymczasem wyforsować jak najdogodniejsze artykuły.
To powiedziawszy Sadowski pożegnał żywo Rudnickiego, który śpiesznie odszedł.
List Paulinów tyle tylko sprawił, że Sadowski w ciągu drogi, usiłował wszelkiemi sposoby zrazić Millera od przedsięwziętego zdobywania Częstochowéj, obawiając się gwałtownego charakteru jego, w razie zdobycia. Ile razy Miller zahartowany do niewczasu, ale lubiący wygodki, klął słotę i zimno, Sadowski wpół żartem, wpół serjo, radził mu się wrócić, obiecując sam z X. Hesskim i Wejhardem, dobyć tego, jak oni zwali, kurnika.
— Wielka ci sława przyjdzie z tego, panie generale! powtarzał Millerowi, jeśli dobędziesz klasztoru i zwyciężysz mnichów, a cóż za wstyd okrutny, jeśli ci się niedadzą!
— Jakto być może! krzyczał w passyi generał — ja zniszczę ich ze szczętem... kamień nie zostanie na kamieniu...