Mimowolnie widok jego ufności i wytrwania, przeważny wpływ wywierał nawet na najsłabszych; gdy się oddalił, szemrano i stękano może, obawiano się i przepowiadano zgubę, lecz zaledwie się ukazał — przemówił, odezwał, uśmiéchnął, bojaźń jak mgła rozpierzchała się cudownie, wstępowało w serca męztwo i nadzieja.
Korzystano w klasztorze z chwili swobodnéj jeszcze, by się potężniéj obwarować i przygotować do boju; ruch był nieustanny dniem i nocą; lecz wśród tych zajęć Paulini nie opuszczali żadnéj z modlitw, do których byli obowiązani, i chór północny i jutrznie z największą odbywały się ścisłością.
— Módlmy się, powtarzał przeor, żołnierz ostrzy broń przed walką, my zaostrzajmy ducha, który jest bronią naszą, módlmy się i czuwajmy.
Przypomnijmy tu, że zakon Paulinów, nazwany od świętego Pawła piérwszego pustelnika, choć z czasem upłynionym od założenia jego w wieku XIII, nieco w zachowaniu ścisłéj reguły pierwotnéj, mógł zwolnieć, był jednak jednym z najostrzejszych. Przypominanie nieustanne ostatniéj godziny śmierci, było jednym ze środków, których reguła dla podniesienia ducha w zakonie użyła. Ta myśl śmierci panowała całemu życiu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.