Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
184

którem żywot cały, był tylko przygotowaniem się do śmierci.
Potém z kolei przychodzili wszyscy bracia przed trumnę nowego zakonnika, i kropiąc go wodą święconą, wołali mu:
— Bracie — umarłeś światu, żyjesz Bogu!
W ostatku śpiéwano: Libera i modlono się jak za umarłego: Panie nakłoń uszy Twoje...
Ze skrzyżowanemi na piersiach rękoma, powstawał z trumny zakonnik, nowym rzec można człowiekiem, bo wielka, straszna, niepojęta jest siła modlitwy!
Zakonnicy i w XVII wieku jeszcze od głównych przepisów reguły S. Augustyna nie byli wolni; modlitwy nocne, włosiennice i paski, dyscypliny, posty, spowiadanie chorych, grzebanie umarłych, nieustannie wprawiały ich w to zaparcie się ciała, które jest najpiękniejszém zwycięztwem na ziemi, bo ze wszystkich najtrudniejszém. Kordecki pilnujący reguły ze ścisłością, którą przechodził wszystkich poprzedników swoich, od czasu jak stał po dwakroć na czele zgromadzenia, podniósł go na duchu i umocnił w poświęceniu. Natchniony jak ci wielcy mężowie, co piérwsi byli założycielami zgromadzeń pustelniczych i zakonnych, owiany pobożnością, wy-