madzenie, był jednym z najżarliwszych, choć najmniéj znaczących członków zakonu; prawdziwie powołany do niego, z nizkiego stanu wyszedłszy, pracował i modlił się z taką gorliwością, na jaką tylko natchnieni prostaczkowie zdobyć się mogą. Mały, niepozorny, czarniawy, ale silny i krzepki i zawsze gotów do pracy, dopełniał i obowiązków stanu i nakazów przełożonego z zapałem nadzwyczajnym. Cały dzień przy robocie, nigdy nie stęknął ani się zniecierpliwił, a Przeora uważając za świętego, czcząc go jak wyższą od siebie istotę, gdy mu sił zabrakło, gdy na duchu podupadał, szedł do niego i dla pokrzepienia prosił o ojcowskie błogosławieństwo. Nikt nad brata Pawła nieustanniéj nie nosił włosiennicy, i gdy inni ją tylko na Adwent i wielki Post chowali, on ani jéj, ani paska żelaznego, do snu nawet nie zrzucał; noce pędził klęczący, dnie na pracy ciągłéj, w posługach ostatnich, które mu były najmilsze, z rozrzewnieniem oczekując dnia, gdy go osądzą godnym wyniesienia z braciszka na dostojność kapłana. Takim był brat Paweł, wzór tych prostaczków świętych, których jako skromnych pracowników w winnicy Pańskiéj, tylu zapisały karty dziejów zakonnych w Polsce.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.
201