Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.
273

że, mnisi na kolanach łaski błagać będą; zresztą znajdziemy na nich sposoby.
— Tak! gdy wielkie działa nadejdą.
— I bez tych dział się obejdzie, znacząco odparł Wejhard, zobaczemy...
— I bez dział? spytał Miller, a cóż je zastąpi?
— Są różne sposoby prowadzenia wojny, tajemniczo rzekł hrabia.
— Naprzykład? spytał Horn gubernator Krzepicki, milczący szwed, który Wejharda nie lubił, naprzykład hrabio? chciéj że nas nauczyć.
— Niepotrzebuję ich wyliczać, odparł Czech, wszakże wszyscy zarówno wiemy, że nie tylko kulami się wojuje. Więcéj teraz powiedzieć nie mogę.
Miller ręką machnął i rozsmiał się szydersko:
— Obiecujesz nam zawsze złote góry, które się kończą na śliskich i skalistych, tak i tu — Już teraz niedam ci wiary. Częstochowa daleko mi się inaczéj zblizka wydała.
Wejhard umyślnie przerwał, i cóś do Kalińskiego przemówił, spójrzał na zegarek znacząco, skinął na starostę i oba oddalili się do swoich namiotów. Tu gdy stanęli, zbliżył się do półkownika i spytał go po cichu.
— A co? idzie?