Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/299

Ta strona została uwierzytelniona.
299





XIX.

Nazajutrz nieprzerwany ogień wszystkich baterji i kule na dachy klasztorne padające nieustannie, spocząć nie dały na chwilę; od rana potrzeba było zacząć ubezpieczać się od ognia i oddawać szwedom niepokój, który tu zrządzali. Po wczesnéj mszy i suplikacjach, muzyce grać rozkazawszy ciągle na wieży, dla dodania serca, Kordecki w płaszczu swym, w białéj sukni, chodził, rozporządzał, zagrzewał, umacniał słowem i przykładem, ślachta dotrzymywała mu dotąd dobrze męztwem i ufnością w Bogu. Osobliwie też Zamojski, który często przemawiał do ludu, i okazać swą wysoką umiejętność sztuki wojennéj miał zręczność, nie-