Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.
344

co jéj daje takich synów, takich bohaterów jak wy xięże przeorze.... ludzi godnych uwielbienia i lepszéj, nadewszystko szczęśliwszéj sprawy.
To pochlebstwo wprost i niezręcznie rzucone, żadnego nie sprawiło skutku; Kordecki rzucił okiem na krzyż Zbawiciela, jakby mu ofiarował boleść swoją, i milczał.
— Można wam oddać tę sprawiedliwość, — kończył starosta, któréj i nieprzyjacielowi nie skąpię, że z niczego potrafiliście wyrobić rzecz wielką i dokazujecie cudów. Gdybyż to na co, prócz glorifikacji waszéj, przydać się mogło, — rzekł ciszéj.
— Jakto? — żywo się ofuknął przeor, którego to słowo do niecierpliwości, wprędce pohamowanéj jednak, przywiodło. Wy myślicie, że mi o mizerną, o lichą, znikomą, o ludzką sławę idzie? A! jakże się grubo mylicie panie Starosto! jakże się mylicie!
— Pewnie, — przerwał Zamojski — xiądź przeor z nami wszystkiemi powiedzieć może z głębi serca: Non est mortale quod opto. Nie idzie tu o sławę lichą i o poklask ludzi, ale o wiarę, o duszę, obowiązek, o stokroć wyższe i potężniejsze pobudki czynów naszych. Lex Dei vera est...