Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

— Chciał się przebrać, zaprowadziłem go do prowincjalskiéj celi.
— Bardzo wam dziękuję, a i sam zaraz ku niemu pospieszę.
To mówiąc począł rozpieczętowywać listy; a xiądz Lassota widząc to, z ucha pokłoniwszy się, wysunął ku drzwiom i wyszedł.
Znać było z twarzy Przeora, że listy nowe przyniosły strapienie, bo mu pochmurniało czoło, ciężkie westchnienie dobyło się z piersi i oczy podniósł ku niebu; potém jakby opamiętawszy się, jął czytać znowu, położył je, ukląkł, pomodlił się gorąco a krótko, i spiesznie wyszedł.
Jeden znich zwłaszcza był smutny i przepowiadał Częstochowie ciężkie do przebycia losy: obawiali się Paulini od początku wojny o cudownego obrazu przybytek; przelękli bardziéj jeszcze gdy listy królewskie, rozesłane po wszystkich twierdzach i zamkach, doszły do nich, gotowość ku obronie zalecając, przepowiadając, że Szwed złakomiony skarbami Częstochowy, rychło się na nią pokusić może. Prowincjał Paulinów ksiądz Teofil Broniowski pobiegł natychmiast do króla, chcąc u niego wyjednać pomoc jaką dla twierdzy, prosząc o posiłek dla utrzymania załogi czasu wojny potrzebnéj. Ale cóż mu nad