Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie znajdzie się tu pewnie ktoby radził poddanie sromotne. Prawda, że kraj cały pokląkł jako obłąkani Izraelici przed cielcem złotym, ale komuż jeśli nie nam, dać przykład wytrwania i dochowania przysięgi? Co się tycze świętego obrazu, o ile umiem słabym umysłem radzić i wnioskować, skryćby go należało wprzód niżeli wróg nadejdzie; skryć także srébra i drogocenne kościoła naczynia i ofiary, aby się niémi heretyk nie cieszył, jeśli Bóg na nas dopuści zniszczenie. Sami pozostaniemy świętego miejsca, do ostatka żołnierzem wiernym i nie wzdrygniemy się boju.
Przeciwko xiędzu Mieleckiemu oświadczył się ojciec Jan, wnosząc by w razie obrony obraz pozostał w miejscu, dla zagrzéwania ducha i opieki; dowodząc że kapłani i lud zarówno odważniéj bić się będą, widząc Orędowniczkę przy sobie i stojąc w jéj obronie.
Na co xiądz Mielecki odpowiedział, że bezpieczeństwo obrazu i miejsca pogodzić się mogą, gdyż o ukryciu prawdziwego wizerunku, a włożeniu na miejsce jego kopji zupełnie podobnéj, zakonnicy sami tylko wiedziećby powinni.
Po nim wezwany kaznodzieja xiądz Stradomski w podobny odezwał się sposób, ale obszerniéj unosząc się z zapałem, rad nieco wra-