Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

żeniu, które widocznie czynił. Dodał on, że o miejscu ukrycia obrazu, dla krewkości ludzkiej, na wszelki wypadek, dwóch tylko ojców wiedzieć mają oprócz przeora i ci przysięgą winni się będą zobowiązać, że schronienia nikomu nie wydadzą.
Trzéj czy czteréj ojcowie z małą różnicą, powtórzyli zdanie piérwszych i nie rozszérzali się wcale; koléj przyszła na xiędza Piotra Lassotę, a ten w początku zaniemiał, lecz przynaglony od Przeora, jakby się obawiał powiedzieć co myślał, nieśmiało głos podniósł:
— Nie spieszę — rzekł, z myślą moją, bo złą być może, a przecież winienem ją, choćby grzeszną i ułomną, wypowiedzieć jaką jest we mnie. Przebaczcie mi więc ojcowie, jeśli waszego nie podzielam zdania, ani mi za złe bierzcie, że mam własne. Z wami razem skoro taka wola będzie starszych, gotów jestem ochotnie walczyć i ginąć, z radością życie niosąc nikczemne na ofiarę Panu Bogu mojemu, ale sądzę, że nie mnicha jest rzeczą walczyć i krew przelewać. Nam w udziale dostała się modlitwa, rozmyślanie, rozmowa z Bogiem i pokuta; miecz nie powinien dotknąć rąk zakonnika, nieprzystoi mu zbroja, a morderca dwakroć grzeszy, gdy jest posłannikiem Boga, który ma nieprzyjaciołom przebaczać i drugi po-