czniejsze siły podesłane będą. Nie traćcie nadziei pora opóźniona nie do wojny, z Polaków nikt na Jasną Górę się nie porwie, zamknijcie się co najrychléj, nie wpuszczajcie tylko pewnych i znajomych, a resztę Bogu powierzcie.
List ten podpisany był tylko trzema krzyżykami. Słuchali czytania jego ojcowie spokojnie, aż xiądz Ignacy Mielecki się odezwał.
— Jeśli hrabia Wejhard wysłany zostanie, nic nam złego zapewne uczynić nie zechce; znany to przyjaciel zakonu i czciciel świętego obrazu; imie jego w xięgach ofiar nie jeden raz zapisane; miałżeby chcieć łupić co zbogacał, znieważać co czcił?
— Bóg to wié, rzekł Przeor, a ostróżność nie zawadzi; tym czasem dziś jeszcze pójdziemy poklęknąć przed obrazem, który już jutro w Częstochowie znajdować się nie będzie. Ojcowie strażnicy, co za nim pojadą wyznaczeni będą po chórze północnym, ja sam go wywiozę do bezpiecznego miejsca z niemi; drudzy zabiorą srébra klasztorne, które w stawie zatopić wypadnie pod miasteczkiem. Mieszczanin tam jaki oko na nie mieć może. Resztę klejnotów naszych zatopiemy dziś jeszcze. Ludzie z wiosek klasztornych, z Krowodrzy, Grabowki, Lgoty, Dzbowa w czę-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.