Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

gościnny gospodarz, nie proszę pana spocząć, wnijdźmy więc jeśli łaska.
— Jabym raczéj mury chiał opatrzyć! rzekł pan Czarniecki żwawo, wąsa sutego kręcąc.
— Na to będzie czas jeszcze, bo nieprzyjaciel, spodziewam się, tak zaraz na kark nam nie spadnie. Chodźmy więc słusznego zażyć odpoczynku.
Skłonił się pan Piotr i wziąwszy pod rękę przeora, razem wsunęli się do klasztornego gmachu: gdy tym czasem ludzie i czeladź wozy odprzęgali i manatki znosili do baszty, którą sobie Czarniecki obrał na mieszkanie.