Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Dzień ósmy Listopada upłynął na zwyczajnych modlitwach i krzątaniu się w klasztorze; wątpliwości już najmniejszéj nie zostawało, że Szwedzi rzucić nie zechcą Częstochowéj leżącéj im na drodze, i zostawić niezajętą; wiedziano że się o nią pokuszą niechybnie. Od okolicznéj ślachty i przyjaznych sobie panów, xięża co chwila prawie, dopóki drogi jeszcze przecięte nie były, odbierali wiadomości coraz bardziéj zatrważające. Większa część radziła wcale się nie opierać i wytargowawszy tylko całość i bezpieczeństwo świętego miejsca, wpuścić tu szwedzką załogę. Zdawało się bowiem wielu niepodobieństwem, utrzymać w téj