Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
102

ca; korzmy się przed ołtarzem błagając Boga, módlmy się a czuwajmy zgodni. I zwyciężym!!
To mówiąc wskazał na obraz odmalowany na zewnętrznéj ścianie kaplicy, dodając:
— To nasza chorągiew, to zwycięztwo nasze... uciekajmy się pod Jéj obronę, a nie traćmy nadziei. Czemuż nie mogę jéj wlać w serca wasze!... O Boże! daj mi siłę.... Módlmy się, módlmy...
Domawiał tych słów, a tłum jak stał tak sypnął się ku Janitorium, ku kaplicy, z zapałem, z pośpiechem, z popędem niewypowiedzianym; jakby gwałtowne modlitwy pragnienie, pędziło go ku ołtarzowi; i jak na puszczy Izraelici rzucili się czerpać z płynącego pod laską Mojżeszową zdroju, tu wszyscy pobiegli przed obraz Matki i Patronki. Muzyka na wieżycy zagrała:
Salve Regina!
Wielka o wielka jest modlitwy potęga, bo ducha podnosi, bo nas oczyszcza, bo nas tajemniczo przemienia — Gdy wśród śpiewów, grzmotu kotłów i trąb, organów dźwięku, woni kadzideł, jednym głosem wielkim zaśpiewał cały lud, aż się sklepienia wstrzęsły, aż echo daleko rozeszło za mury; — stanęli Wolfowi piechotyńce naprzeciw kaplicy Bożéj Matki, zdjęli hełmy