Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.
129





X.

Zdziwił się wielce Miller zobaczywszy powracającego ojca Zacharjasza z miną niezmienioną, z twarzą tąż samą z jaką był odszedł, ani upokorzonego, ani znękanego, ani śpieszącego, coby wieść nową dowodziło i upragnione poddanie. Błeszyński modlił się cicho i wzywał tylko chwili śmierci, bo ją mieli oba za nieuchronną...
Chmurną brwią i gniewem tém straszniejszym, że zaciętym, już nie wybuchającym mu zewnątrz, przyjął Miller przyprowadzonych do siebie xięży, otaczali generała wodzowie, xiąże Hesski który na niego spoglądał z góry i unikał z nim rozmowy; Sadowski milczący i nie-