Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.
157

Dwaj xięża przejęci potęgą nieprzyjaciela, mimowolnie ją malowali, i marszczył się Zamojski widząc jak powoli wielkie czyni wrażenie opowiadanie ich, na przytomnych. Przeor to także postrzegłszy, ujął za rękę ojca Małachowskiego i rzekł z cicha: —
— Dajcie już pokój potędze szwedzkiéj, a idźcie spocząć!
I tak z głodną ciekawością nie wiele zaspokojoną urywkowemi kilką słowy, rozeszli się wszyscy.