dnia posłano do kwatery generała z prośbą, aby dwóch zakonników pozwolił wysłać do Karola Gustawa, pod tę porę znajdującego się w Mogile pod Krakowem, dla wyproszenia u niego innych, spodziewano się dogodniejszych warunków, w istocie znowu, dla zyskania czasu.
Miller w téj prośbie dopatrzywszy celu zwłoki, bo by témczasowo zawieszenie broni nastąpić musiało, odparł że na to nie pozwoli; że ma sam pełną władzę do umawiania się z niemi, a gdy punkta ułożone i przyjęte zostaną, obowiązuje się ratyfikacją ich przez króla podpisaną i opieczętowaną zakonnikom dostarczyć.
Pod pozorem téj odpowiedzi, wyprawiono znów do Klasztoru Kalińskiego, który w przybranéj roli troskliwego o dobro Częstochowéj człowieka i gorliwego o całość miejsca świętego, katolika, przybył na Jasną-Górę. Przeor świadkami rozmowy z nim, chciał mieć jak zawsze, przedniejszych ślachty i bracią: wprowadzono go więc do Definitorium, gdzie, na jakie stało oblężonych, przygotowano przyjęcie dla pana starosty. Kaliński dumniejszy niż kiedy, mówniejszy i śmielszy, z pewną powagą zasiadł krzesło i począł mowę. Powtarzał w niéj znane nam już argumenta.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/171
Ta strona została uwierzytelniona.
171