Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
232

Kwarciani odchodzili, i on się z niémi wysunął.
Ta przypadkowa bytność jego, nowiny przyniesione przez Śladkowskiego, listy xiędza Antotoniego Paszkowskiego z Krakowa, w których donosił o szwedzkich w stolicy wiarołomstwach i zdzierstwach, tak poddały ochoty do boju, że mimo dział z Krakowa i piechoty, wszyscy wołali, że się do śmierci bić i bronić będą.
— Samo święto, modlitwa i pieśni, swą władzą tajemniczą, przyczyniły się do wzbudzenia nowéj w oblężonych odwagi. Możnaż bo słuchać tych potężnych wyrazów naszéj modlitwy codziennéj, podnoszących do niebios, stawiących człowieka wyżéj świata i śmierci, wyżéj mocy ziemskiéj, a nie uczuć w sobie, że piekło nawet nie przemoże tych, których Bóg osłania!
Gdy wśród nieszpornych modłów, przyszedł psalm odmawiany dnia tego (CXXVI), jakże natchniony poeta do serc wszystkich przemawiał nieśmiertelnémi wyrazy, co wyrzeczone przed wieki, jęk piersi ludzkich zawsze najdobitniéj malują, wlewając otuchę, głosząc łaskę nieprzebraną Boga dla grzesznika, zwiastując miłosierdzie:
I brzmiały pod sklepieniem, jakby dla uciśnionych umyślnie zastosowane słowa: