Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.
242





XIX.

Działa grzmieć poczynały; szwedzi nie dając poznać, że wielkie dwudziestocztérofuntowe kartauny i kolubryny nadeszły im z Krakowa, powolnie strzelali do klasztoru, ustawując je tak, aby z Jasnéj-Góry widać ich nie było, chcąc potém nagle paszczami tych strasznych pomocników gwałtowny ogień rozpocząć. Wszystkie teraz nadzieje Millera były na tych działach i Wejhard podtrzymywał je znowu, kręcąc się koło generała, potakując jego marzeniom, ręcząc że za piérwszym wystrzałem poddadzą się zakonnicy. Miller milczał wzgardliwie, Napróżno usiłował go sobie znowu pozyskać niezwykłą gorliwością Wrzeszczewic; kręcił się, zabie-