Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.
26

leciał, starał pociągnąć za sobą drugich i okazać, że nic dla niego trudném nie będzie. Białe habity Paulinów poraz piérwszy, gęsto powiewały na murach i przy działach, i mężowie zakonni z różańcem w ręku, z krzyżami w dłoni, oparli się o oręż, czoło pobożne podnosząc przeciwko nieprzyjacielowi z zimną pogardą śmierci. To rozporządzenie przeora wielki zaraz i widoczny sprawiło skutek; bo dozór xięży i ślachty nieustanny, ogarnął duchem ufności i męztwa lud, który sam sobie zostawiony wątpił i trwożył się bez przyczyny.
Pod pilną pieczą starszych, pod okiem kapłanów, każdy dreszcz potajemny, każde słowo bojaźliwe, wnet uleczone być mogły i zdawało się, że nic nie potrafi pożyć, chrztem przebaczenia umocnionych żołnierzy. Ale słabe! słabe są serca ludzkie.