Na dole, pod niemi, w kościele, stoją trzy ubogie trumienki białe, poległych, trzema czarnemi całunami pokryte.
To już zwyciężcy... tamci wojują jeszcze! Na dole wśród cieniów, widać blade twarze żołnierzy, świecące wśród ciasnych ram ostatniego ich przytułku; obok na całunie, trupie głowy i kości; w górze w białych płaszczach modlą się bracia śmierci za żywych i umarłych: za nich, za siebie, ża wszystkich. Amen! rozległo się i szmer odchodzących słychać w gmachu osamotnionym; umarli pozostali sami na straży, a przy nich jeden tylko żywy, jeden mnich zakapturzony powoli odmawia poważne wyrazy, łańcuchem tęsknoty, łączące dwa światy.
Dominus custodit te, Dominus protectio tua, super manum dextram tuam. Per diem sol non uret te, neque luna per noctem. Dominus custodit te ab omni malo, custodit animam tuam Dominus...
Nad pracującemi jeszcze powstał ranek mglisty, powolnie z osłon wilgotnych rozwijając świat