Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/353

Ta strona została uwierzytelniona.
353

przekonaniem — odparł Kordecki, — okupim go jeśli potrzeba, klasztor nie opuści sług swoich, szwed da się ułagodzić pieniędzmi; będzie wolał trochę srébra nad jedno życie, a Matka Boska ma go dosyć na okup sług swoich.
List wystrzelony przez Brzuchańskiego, niepomyślne zawierał wieści: oznajmywał, że Szwedzi przybyciem prochów wzmocnieni (wiedzieli o nich od rana) gotują się na nową napaść, że straszne przygotowania robią się w obozie, że ze wsi i miasteczek okolicznych ściągają drabiny, budują machiny, gotują belki zębate, mnóstwo kul, granatów, sznurów i pocisków smolnych przysposabiają.
Zaledwie list ten półgłosem odczytany został, a już cała twierdza wiedziała o nim, choć go się starano utaić; któś podsłuchał deliberujących, dał znać zakonnikom, obudził ślachtę i tak niespokojną i zawieruszył klasztorem. Ledwie przeor zostawiwszy na murze dowódzców czyniących przygotowania na wszelki wypadek, przestąpił próg celi, wtoczyli się za nim zakonnicy i ślachta, po krótkiéj wrzawliwéj naradzie w refektarzu. Przeor wiedział zawczasu z czém idą, cierpliwie wysłuchał racji powtarzanych wielokrotnie, ale kilka tylko słów odpowiedział na nie: