Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/389

Ta strona została uwierzytelniona.
389

Ten podarek bardzo widoczny, bo dobrą paczkę druków w różnych językach i wizerunków zawierający, był kolędą przez Kordeckiego przysłaną hrabiemu i xięciu Hesskiemu.
Miller i szwedzi rozśmieli się szydersko; ale śmiech ich był smutny i złośliwy. Każdy pogladał na obrazki z jakiéms, ciekawością zaostrzoném wejrzeniem, a przypatrywać się im nie śmiał; Wejhard schował swój dar pospiesznie, wstydząc się go przed różnowiercami; xiąże Hesski wziął, usiadł i poważnie czytać zaczął historję świętego obrazu.
Miller rzucił okiem na list swój, skrzywił się i podał go Wejhardowi ze znaczącém spójrzeniem; zdawał się mówić: patrz, co mi odpowiedzieli. Oba sprzątnęli rychło pisma odebrane i umilkli.
Wtem gdy obóz szwedzki odpoczywa, a Konstancja wraca bez odpowiedzi, cóś dziwnego zaszumiało w Jasnéj-Górze.
Miller pogląda, zdumiewa się, nie pojmuje: z dział na vivat strzelają, rzekłbyś że wiedzą już o ustąpieniu blizkiém szwedów, słychać muzykę, dzwony i wesołe huczne okrzyki. Przez chwilę zawrzało cóś w sercu szweda, bo się zląkł szy-