Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.
391

lat życia i pomyślności. Niech Bóg błogosławi ciebie, rodzinę twoją i wszystko co cię otacza, nie targowałeś się z nim o żywot swój i tych co ci byli najdrożsi, gdyś je składał w ofierze; Bóg ci go przedłuży, obłogosławi i opromieni. Przyjmże nasze życzenia, kochany Stefanie starszy i następco Stefanie, a ten obraz jako pamiątkę Patronki od ubogich paulinów, a ten różaniec ze skarbcu Matki naszéj, jako dar od Niéj...
Miecznik, żona jego, syn, płakali rozczuleni tą uroczystą przemową, zakonnicy koleją szli ściskać i całować pana Miecznika, a wtém działa wszystkie twierdzy huknęły vivatem ogromnym, aż pani Zamojska krzyknęła: Jezus, Marja.
— Nic to, kochana pani, — rzekł jéj przeor, — na honor to waszego małżonka i vivat Stephanus strzelać kazałem!
A tu i muzyka zagrała kolędę wesołą pod drzwiami.
— Ale na Boga — zawołał Zamojski niespokojny — xięże przeorze dobrodzieju, prochu i pruszynki szkoda, a tu go tak marnie psujecie.
— Waszmość tu nie wódz, zwłaszcza dziś, nie wódz, tylko solenizant, — odparł Kordecki, — tak! kochany Mieczniku, a prochu mamy dosyć,